czwartek, 24 grudnia 2009



Wigilijnych życzeń w blasku świec skąpanych,

pięknych prezentów pod choinką,

Świąt Bożego Narodzenia pełnych rodzinnego ciepła i spokoju





tego sobie i Wam życzę

środa, 23 grudnia 2009

wciągnął mnie wir przygotowań,w takich momentach uwydatnia się moja chorobliwa pedanteria,a może to tylko złość,że ktoś psuje coś co przed chwilą poukładałam..
choinka już błyszczy,brokat na bombkach lśni w oświetleniu kolorowych lampek-jest pięknie,widok drzewka bardzo mnie uspokaja
mogłabym usiąść i tak poprostu patrzeć..
dziś razem z moją prawie już 5-latką będziemy piec ciasteczka
no i muszę jeszcze kupić sobie prezent od Św.Mikołaja (bo jak sama sobie nie kupię to nic nie dostanę)
a poza tym
wt. zero alkoholu,zero seksu
pon. zero alkoholu,zero seksu
niedz.malutki drink,seks raz
sob.kurcze nie pamiętam,ale chyba jakieś piwko,seksu z wiadomych przyczyn nie było(foch)
a!no i nie muszę chyba nadmieniać,że Szanowny nadrabia picie,równowaga musi być,wczoraj się w końcu popłakałam,nerwy puściły..trochę pomógł mi ten płacz,oczyścił z nagromadzonego żalu...
a dziś pada deszcz i znika śniegowa warstwa,szkoda..

poniedziałek, 21 grudnia 2009

no i ucichło można powiedzieć (ciekawe do kiedy)..
wczoraj byliśmy na zakupach i ku mojemu zaskoczeniu obyło się bez poganiania,krzyku,chamskich odzywek,co mnie naprawdę bardzo cieszy..chcę by było dobrze.. myślałam o tym wszystkim na spokojnie i w sumie to tylko to chlanie jest powodem,że czasami mi się odechciewa.. obsikana deska,sajgon w łazience gdy Szanowny się goli,skarpetki zwijane w kulki,rozrzucanie ubrań po podłodze,dłubanie w nosie,bekanie i głośne puszczanie bąków to rzeczy,które mogę znieść,naprawdę,bo w końcu to nieodłączne atrybuty prawdziwego mężczyzny ;p

sobota, 19 grudnia 2009

nie wiem sama czy się śmiać czy płakać,nie śpię już od 4.14,bo naszły mnie myśli o tym,że życie przecieka mi przez palce,że tkwię w jakimś martwym punkcie,zapętlona,bezradna,bez sił..Dobrze chociaż,że widzę też cień pozytywnego nastawienia (nieodłączna cecha mej skromnej osoby)..Mam upór który pozwala mi -niezależnie od tego w jakim gównie się znajdę nawet po uszy- wydostać się na powierzchnię i iść dalej odrywając powoli bolesne wspomnienia,które uczą czego nie robić w przyszłości..haha zabrzmiało poważnie,za poważnie..
otóż tak..w moje całe dzieciństwo odkąd tylko pamiętam wpleciony był pijany tata,z biegiem czasu,gdy go obserwowałam w różnych sytuacjach traciłam do niego szacunek a nawet budził we mnie nienawiść..gdy miałam 18 lat wyprowadziłam się z domu do domu mojego wtedy chłopaka a teraz męża..ale to chyba nie był dobry krok - i to właśnie dzisiaj nareszcie do mnie dotarło..
bo mój mąż właśnie w tej chwili śpi w ubraniach na podłodze jak niegdyś mój ojciec.. i chrapie jak on.. i śmierdzi gorzałą jak on.. i to nie jest pierwszy raz.. a najgorsze,że mnie oszukał,bo obiecał wrócić w miarę wcześnie i w pozycji pewnej stojącej,a niestety wrócił w takim stanie,że musiałam go wciągnąć do domu za kołnierz,by nie spał w ganku z psem na zimnych płytkach..
i taką mam tu przedświąteczną atmosferę..
rozważam nawet to,że jednym z moich noworocznych postanowień będzie rozwód

środa 4 piwa,zero seksu
czwartek 3 piwa,zero seksu
piątek 0 alkoholu,seks nad ranem

smutno mi jak patrzę na moje małe wspaniałe dzieci..i nie wiem póki co co z tym wszystkim robić..

środa, 16 grudnia 2009

jest tak wiele kwestii do poruszenia,że nie wiem od czego zacząć..

Mąż mój mówi,że mam beztroskie życie..hmm..toż jasne,przecież powszechnie wiadomo,że zajmowanie się dziećmi i domem to bezkłopotliwe nicnierobienie i oj tam i aj tam i w ogóle dłubanie w nosie..hmm..ale on ma na myśli to,że pośród zajęć mam czas utrzymywać kontakty ze znajomymi i myśleć o wielu rzeczach,nie jak on tylko o pracy.Co mam na to poradzić.Jestem ekstrawertykiem i już! I muszę muszę bo inaczej się uduszę być pomiędzy ludźmi,nie potrafę zamknąć się w sobie i w czterech ścianach. Jak już siedzę w domu wychowując i przygotowując syna do samodzielności przedszkolnej,nie znaczy że mam pozrywać kontakty ze wszystkimi dokoła.Być może gdy wrócę do pracy i wciągnie mnie wir obowiązków zawodowych przeplatanych z domowymi stracę te kontakty..choć nie,nie dopuszczę do tego choćby się waliło i paliło.Jak patrzę na znajomych,z których większość żyje w ciągłym biegu zaniedbując przyjaźnie,rodzinę,siebie..O nie!Co to za życie..Nie mogłabym tak...bo przecież życie jest ciekawe dzięki innym ludziom.

W sobotę przyznaję zresetowałam się,to był wieczór o szczegółach którego dowiedziałam się nazajutrz.Niedzielny poranek był dość dziwny,pod każdym względem,a gdy po otwarciu oczu zobaczyłam totalny rozpiernicz na stole i wokół łóżka..ech..nie chciało mi się w ogóle wstawać..ale jak wiadomo na kaca najlepsza praca więc zacisnęłam zęby i sącząc browara zaczęłam sprzątać..stos talerzy,stos kubków,stos pogniecionych puszek..to wszystko sprawka szanownego i dalekiego od metroseksualnego mężczyzny-mojego męża,no ale niech tam-zostaje mu wybaczone,ze względu na tą niepodważalną męskość :)

a teraz zestawienie:
pt 1 piwo + drink, seksu zero
sob 5 piw, seksu zero,chybaże o czymś nie wiem
niedz 1 piwo + seks 2 razy
pon 2 piwa + seks 1 raz
wt 1 piwo,seksu nie było

ahoj

piątek, 11 grudnia 2009

tak trudno rano jest wziąć się w garść i przestać przeciągać się w cieple kołdry,w głowie nawałnica myśli obowiązkowych i czy to dzień powszedni czy nie to i tak jeden ch.. trzeba wstać,ogarnąć siebie i pobojowisko dokoła.. dzieci mam złote,bo śpią prawie do południa,więc ranek należy do mnie.. przeważnie przeznaczam go na spanie,ale czasami tak jak np dziś budzę się gdy mąż wychodzi do pracy.. a właśnie mąż-codziennie tak się gramoli jak słoń w składzie porcelany-umarlaka z grobu by podniósł-ja mam zwykle kamienny sen po pijanym wieczorze,ale zdarza się,że zostaję wyrwana ze słodkiego śnienia,no i nie mam wyjścia-patrzę w okno,drapię się..po uchu i hop na równe nogi (bo mam akurat równe,a nie tak jak niektórzy jedną krótszą) Na moje ogarnianie siebie składa się słodka kawa z mlekiem,prysznic-jeśli w nocy był seks-dziś pachnę owsianym mleczkiem,makijaż zrobię później,a teraz komputer-kolejna upojna chwila poranka-wiadomości od znajomych,przyjaciół-miło jest powitać dzień widząc że ktoś o mnie pomyślał wczoraj wieczorem bądź dziś z samego rana..teraz jeszcze bardziej będzie mnie ciągnąć tutaj,bo mam zamiar bardzo aktywnie pisać,zapał jest,a z wyłuskaniem czasu powinnam sobie poradzić gdzieś pomiędzy mieszaniem strogonowa a wieszaniem prania..dziś ruszam na zakupy,ale tylko niezbędne,alkoholu niestety nie przewiduję,bo w ogóle obudziłam się z zamiarem niepicia.Taki zamiar mam w zasadzie każdego ranka (tzw kac moralniak) ale z biegiem dnia mi przechodzi,a wieczorem tak jakoś czegoś brakuje.No w końcu nałóg to nałóg
Na razie nie zdaję sobie z niego sprawy,więc z nim nie walczę
a wczoraj piw 2 i pół
sex-2 razy

czwartek, 10 grudnia 2009

początek

śpię na stojąco i chyba jestem ciągle pijana, późno poszłam spać, zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i chętnie schowałabym się pod kocem i przespała to popołudnie.. ale..
mam dwoje dzieci, córka jakoś się sobą zajmie,ale syn jest jeszcze zbyt mały,by mama mogła się zdrzemnąć zostawiając go np z zabawkami,ząbkuje,płacze,chce na ręce.. a ja nie mam siły.. dziś szczególnie..
jedni pomyślą-to niedopuszczalne,inni nie wiem co.. nie lubie w sumie myśleć za innych ani też nie żyję "pod ludzi" by się komuś podobać..
jedno co mi teraz chodzi po głowie to zimne piwko..tylko chyba ono by mnie jeszcze bardziej rozleniwiło..
tak w ogóle to mam ochotę na seks... ale mąż w pracy,a do wieczora pewnie mi przejdzie..
to co najbardziej denerwuje mnie w dniu dzisiejszym to taki mały szczegół,że mamy wspólne podwórko z teściową-taka grubsza babka prawie 5 dych na karku-i wpada do nas kiedy chce..nie mam chwili intymności-takiej kurwa swobody pobycia z samą sobą(no i z dziećmi rzecz jasna),chodzi głównie o to,że nie mogę się wyluzować,bo a nóż widelec teściówka zacznie zdejmować klapki w naszym ganku.. niby nic,bo w końcu mamy odzielne życia,mieszkania,sprawy... zamknąć drzwi na klucz nie mogę i jej nie wpuścić,bo się obrazi i nie posiedzi z wnukami jak np będę musiała podjechać do banku czy po jej syna a mojego męża odebrać go z pracy, także kaszana na całej linii...
no
więc sobie wymyśliłam,że będę się tu patroszyć-dosłownie i w przenośni..na trzeźwo i po pijaku..kiedy jestem w zajebistym humorze i gdy jest mi niedobrze..gdy jestem rozanielona i gdy wkurwiona itd itp :))

takie tam wynurzenia przeciętnej alkoholiczki..