piątek, 20 września 2013

o niebie

" Panie, dzięki Ci składam za cały ten kram życia, w którym tonę od niepamiętnych czasów bez ratunku, śmiertelnie skupiony na ciągłym poszukiwaniu drobiazgów." /Z.Herbert/



Mogłabym godzinami patrzeć w niebo.
Jest jak wolność, oddech pełną piersią, niczym nieskrępowana radość. Radość z bycia, ot tak.
Jego bezkres jest jak czekanie na spełnienie marzenia, jak nieodgadniona tajemnica istnienia.
Ono jest, zmienia kolory.
Raz rozpala, a raz płacze.
Raz się gniewa, a raz tęczowo uśmiecha (i w dodatku w odwrotną stronę).
Rozgwieżdżone, burzowe, bezchmurne, osnute światłem zachodzącego słońca.
Jest.
Nad głowami bogatych i biednych.
Tych, którzy się nim zachwycają i tych, którzy nawet go nie dostrzegają.
Nad głowami dzieci i staruszków, biznesmenów i kur domowych, pielęgniarek i murarzy.
Nie znika.
Nawet wtedy gdy ktoś umiera..
Fascynuje, uspokaja, dodaje weny.
Nie jest nachalne i nigdy się nie nudzi.
Uwielbiam ten "drobiazg" i wpajam moim dzieciom, by choć raz dziennie spojrzały w górę.
Oglądamy razem wstęgi, które ciągną się za samolotami.
Oglądamy "bujające" stadami gołębie.
Oglądamy chmury.
Mogłabym godzinami patrzeć w niebo..