czwartek, 20 maja 2010

jestem chodzącym podnieceniem..znowu
i się przeciągam
i mam zamglone oczy
i myślę o niebieskich migdałach
i myślę o Nim..dużo i namiętnie
jest nam tak dobrze ze sobą,ale dlaczego tylko w łóżku?
dlaczego jesteśmy od siebie tak różni w życiu codziennym?
a może to dobrze,choć czasami szkoda,że nie mamy jakiegoś wspólnego zainteresowania..
marzy mi się jakieś szaleństwo tylko we dwoje..
wczoraj gdy wracaliśmy z zakupów jedną ręką trzymałam kierownicę,a druga była niegrzeczna i wędrowała pomiędzy męskimi udami..

środa, 12 maja 2010

dosyć biadolenia..ile można marnować czasu na zamartwianie się..
jak to wczoraj moja przyjaciółeczka Aneczka ujęła "Taka jesteś obrotna dziewczyna a z tym swoim chłopem sobie nie możesz poradzić, aż Cie normalnie nie poznaje"..no właśnie taka się zrobiłam bezradna piczka się okazuje..a przecież mam silny charakter,tyle trudnych sytuacji już się wydarzyło w moim życiu,z którymi sobie poradziłam i wszystko wyszło na dobre..grunt to znowu uwierzyć w siebie i grunt to skupić się na sobie i osobach,z którymi czas upływa miło..bo przecież o to chodzi,żeby było miło :)
  w ostatni weekend kiedy to odwiedziłam mojego ojca na wsi,spotkałam mojego starego dobrego znajomego,który pamięta mnie jak miałam 9 lat..jest ode mnie 8 lat starszy a znamy się wychodzi z obliczeń 20 lat-to dopiero kawał czasu,można powiedzieć,że w zasadzie to mój brat :)) od 2 m-cy jest wolny,żona i córka wyprowadziły się i nie chcą mieć specjalnie z nim kontaktu..hmm ciekawe dlaczego..tej żonie wg relacji naocznych świadków zwyczajowo odjebało zaraz po 30stych urodzinach
kobiety tak mają,że 30stka to taki znamienny wiek?czas zmian??ja nie wiem,bo jeszcze 2 lata mam do tych okrągłych urodzin..
no i wracając do tematu to strasznie fajnie było z nim pogadać,tak swobodnie,tak jakbyśmy widywali się co dzień,pełne porozumienie,ale przestało mi się podobać,gdy zaczął gdybać jakby to było gdybyśmy byli razem..nie lubię takiego gdybania..jak to mówią nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem..
no nic,mam plan wyjechać na wieś z dziećmi jak już wieczory i noce będą ciepłe,spędzimy tam może nawet tydzień,mamy się zdzwonić z tym moim "starszym bratem",nie ukrywam,że cieszę się,że odnowimy nasz kontakt sprzed lat :)

wtorek, 11 maja 2010

BLISCY I ODDALENI

Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
i muszą się spotkać aby się ominąć
bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
piszą do siebie listy gorące i zimne
rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało

są inni co się nawet po ciemku odnajdą
lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
byliby doskonali lecz wad im zabrakło

bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej
niektórzy umierają-to znaczy już wiedzą
miłości się nie szuka jest albo jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek

są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem
jak bażanty co nigdy nie chodzą parami
można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem.

/Jan Twardowski /

sobota, 8 maja 2010















jakoś mi tak dziś rześko,radośnie..niebo ma nareszcie właściwy kolor..mam na tę sobotę sporo planów i mam nadzieję,że wszystkie zostaną zrealizowane,a przede wszystkim mam zamiar jechać na wieś,by złożyć tacie imieninowe życzenia..wysiądę z samochodu,stanę na środku podwórka,spojrzę w górę,wezmę głęboki oddech,dużo dużo świeżego powietrza i.. będzie dobrze :)

czwartek, 6 maja 2010

na początku chcę podziękować tym wszystkim,którzy piszą i myślą o mnie za duchowe wsparcie i dobre słowo..bardzo mi pomaga to,że mogę w tym miejscu wyżalić się,wyrzucić z siebie to co mnie gryzie..nie mam w pobliżu nikogo komu mogłabym się zwierzyć z moich małżeńskich kłopotów..moja jedyna siostra uważa,że wyolbrzymiam..z przyjaciółmi mogę pogadać jedynie przez maile..także ten blog jest dla mnie bardzo ważny i ważne jest również to,że mogę analizować to co się obecnie dzieje w moim życiu korzystając z doświadczeń osób,które miały podobne dylematy..uwierzcie,że gdyby nie to,że jestem w trudnej sytuacji finansowo-bytowej,bo przecież ciągle na wychowawczym,bo powrót do pracy,którą miałam nie zapewni mi absolutnie poprawy tej sytuacji,bo mam na siebie kredyty..wiem,że można zasądzić alimenty..ale wynajęcie mieszkania,przedszkole jednego dziecka,żłobek drugiego (bo na niańkę już zupełnie nie byłoby mnie stać)-nie wiem.. w tym momencie mnie to przerasta..
może uznacie,że jestem wygodnicka,że głupia,że tchórzliwa.. chyba właśnie taka jestem i wciąż czekam na jakiś cud..
gdyby nie dzieci na pewno nie wahałabym się odejść,ale one przecież też mają swoje uczucia,widzę jak pod koniec dnia wyczekują na powrót taty z pracy,jak synek chce,by tata wziął go na ręce,jak córka wskakuje mu na plecy i ściska za szyję..dlaczego to wszystko musi być tak popieprzone..

niedziela, 2 maja 2010

jestem w czarnej dupie-to w tym momencie bardzo trafne określenie dla mojego aktualnego samopoczucia..i może jeszcze-dół jak skurwysyn..
no..
moje wielkie plany na majówkę poszły się jebać wiadomo przez kogo..totalna porażka..
we wtorek (w dzień moich imienin-mam nadzieję,że to będzie symboliczny dzień) idę do znajomej psycholożki po poradę i wsparcie (godzinne pocieszenie,ale dobre i to), następnie zamierzam wyjechać do przyjaciólki na parę dni..a potem.......................
wczoraj otrzymałam bukiet wyzwisk przewiązany bezpodstawnymi oskarżeniami,serdeczne szarpnięcia czego wynikiem są siniaki w kolorze fiołkowym,nastepnie nieprzespaną noc(z nerwów),a dziś szantaż emocjonalny,że jeśli zacznę coś kombinować to dzieci pójdą do domu dziecka
nie mogę uwierzyć w to co usłyszałam
i w ogóle nie wiem gdzie jestem i jak się nazywam...