poniedziałek, 10 stycznia 2011

praca,praca i jeszcze raz zmęczenie..do załatwienia mam tysiące spraw,dobrze,że biorę się za nie od razu,a nie odkładam na później,na razie załączył mi się motorek w tyłku i z entuzjazmem wypełniam wszystkie obowiązki,domowe zaś zostają na niedzielę..dzieci w tygodniu są poza domem większość dnia,bo póki co inaczej nie da rady,byleby były zdrowe,bo wizyt u lekarzy w harmonogramie na dzień dzisiejszy nie uwzględniam i nawet nie chcę o tym myśleć..ogólnie nie zapeszając jest nieźle,chodzi mi tu głównie o męża,nawet ostatnio pozmywał naczynia,co mu się zdarzyło pierwszy raz od 6 lat,czyli odkąd jesteśmy małżeństwem,robi mi kanapki,herbatkę i w ciągu ubiegłego tygodnia gotował obiady..bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i chciałabym,żeby taki był zawsze,bo bardzo mi się taki podoba :)