poniedziałek, 10 stycznia 2011

praca,praca i jeszcze raz zmęczenie..do załatwienia mam tysiące spraw,dobrze,że biorę się za nie od razu,a nie odkładam na później,na razie załączył mi się motorek w tyłku i z entuzjazmem wypełniam wszystkie obowiązki,domowe zaś zostają na niedzielę..dzieci w tygodniu są poza domem większość dnia,bo póki co inaczej nie da rady,byleby były zdrowe,bo wizyt u lekarzy w harmonogramie na dzień dzisiejszy nie uwzględniam i nawet nie chcę o tym myśleć..ogólnie nie zapeszając jest nieźle,chodzi mi tu głównie o męża,nawet ostatnio pozmywał naczynia,co mu się zdarzyło pierwszy raz od 6 lat,czyli odkąd jesteśmy małżeństwem,robi mi kanapki,herbatkę i w ciągu ubiegłego tygodnia gotował obiady..bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i chciałabym,żeby taki był zawsze,bo bardzo mi się taki podoba :)

5 komentarzy:

  1. a wiec "chwilo trwaj":) ciesze sie z Toba,powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje, bardzo się cieszę. Ty też się ciesz tym co jest teraz, a może być jeszcze lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może mąż realizuje swoje postanowienia noworoczne ? :) Oby było ich jak najwięcej i zapału na ich realizację nie zabrakło !

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama zwykła mawiać, że męża trzeba sobie wychować. :) Pod względem podziału obowiązków domowych nie miałam z tym problemu. Gotuje, sprząta, a co najważniejsze robi zakupy- to akurat najmniej lubię. ;) Życzę Ci, aby Twój mąż doceniał to co robisz dla rodziny i zawsze Ci pomagał. To bardzo ważne umieć ze sobą współpracować prowadząc dom. Nie zapominaj go chwalić :) poczuje się doceniony. Będzie wiedział, że jesteś świadoma tego co dla Ciebie robi i chętnie zrobi to jeszcze raz.
    Pozdrawiam serdecznie. Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ma do załatwienia tylko pół tysiąca:):):)co nie czyni Cię lepszą:):)

    OdpowiedzUsuń