czwartek, 30 września 2010

wczoraj = bogaty wachlarz wrażeń
z rana emocje siarczyście negatywne,które z biegiem dnia słabły,a wieczorem bardzo miłe przeżycia dzięki cyrkowcom z Cyrku Zalewski, zdrowa adrenalina,jaką wzbudziły we mnie ich występy była świetnym zakończeniem tego ponurego dnia,zasnęło mi się iście błogo i tak też spałam
dziś mąż mój marnotrawny wysłał mi smsa z przeprosinami za wczorajszy kłótliwy poranek,ale jakoś tak wcale te przeprosiny na mnie nie działają,cieszę się,że go nie ma i nie będę go widzieć aż do jutrzejszego wieczora

tak się u mnie porobiło,że z każdym pijackim incydentem,z każdą kolejną kłótnią,gdzieś w środku coraz mocniej się upewniam,że nie ma sensu tego dalej ciągnąć,bo to wszystko jest już zbyt męczące..

daliśmy sobie czas do końca roku,by podjąć konkretne decyzje
póki co teraz jest czas na obserwowanie i przemyślenia
wiem,że ja nie mogę tak dalej tkwić w zawieszeniu,nie lubię żyć nijak,nie chcę dostosowywać się do innych

czuję sie tak jakby w moim życiu nie było miejsca na mnie,na to co chcę robić,jak chcę myśleć,ograniczone prawa,natłok obowiązków,wiem,w międzyczasie pozacierały się pewne granice,wiem,że niestety pozwoliłam na to ja sama..nie zastanawiałam się wcześniej,że moje wyrzeczenia,starania,ustępstwa obrócą się przeciwko mnie,że w końcu przyjdzie taki moment,że nie bedę się liczyć..