no cóż..jak na matkę polkę,kurę domową,kobietę pracującą,która żadnej pracy się nie boi etc. etc. przystało staram się teraz tak zmęczyć,by podczas Świąt poczuć,że wypoczywam :D muszę powiedzieć,że lubię tą przedświąteczną sraczkę,gdy większość dostaje szału zakupowego (choć to nie to samo co przed Gwiazką wiadomo) i wszyscy myją okna,szorują ściany z płytek i gdy ma się to przedziwne wrażenie,że się nie zdąży z czasem,że czegoś się nie zrobi,że o czymś się zapomni (np.włożyć stanika albo majtek hehe)
sporo rzeczy jeszcze mam w proszku..ale wiosnę już do domu zaprosiłam: gałązki brzozy siedzą sobie w ciepłej wodzie w wazonie i powoli z pąków wynurzają sie soczyście zielone liście,na kuchennym parapecie w doniczkach w kształcie pękniętej skorupki jaj rośnie sobie i śmierdzi rzeżucha i owies(ten akurat nie śmierdzi),posadziłam też narcyzy w podłużnych żółtych skrzynkach-taka ze mnie ogrodniczka :) w zamiarze mam jeszcze zrobienie ziołowego domowego ogródka,czyli pietruszka,koper,szczypiorek,ale to już po Wielkiej Nocy
w piątek mój syn skończył pierwszy rok życia,bardzo się stara chodzić,póki co sunie bokiem przy ścianie,meblach,może lada dzień odważy się i spróbuje sam podreptać,chciałabym już chodzić z nim za rączkę :)
środa, 31 marca 2010
środa, 17 marca 2010
poniedziałek, 15 marca 2010
..to była stosunkowo udana noc ;) ..TEACH ME TIGER..
jestem dziś wczorajsza i to bardzo..niewyspana a mimo to rozanielona...i tak myślę o mężu i się cieszę,bo okazuje się,że potrafi mnie jeszcze zaskoczyć i to bardzo pozytywnie :) wszystko zmierza w dobrą stronę co mnie niezmiernie uspokaja i daje nadzieję,że będziemy szczęśliwi razem..
a póki co myję okna..w końcu za kilka dni wiosna :)
jestem dziś wczorajsza i to bardzo..niewyspana a mimo to rozanielona...i tak myślę o mężu i się cieszę,bo okazuje się,że potrafi mnie jeszcze zaskoczyć i to bardzo pozytywnie :) wszystko zmierza w dobrą stronę co mnie niezmiernie uspokaja i daje nadzieję,że będziemy szczęśliwi razem..
a póki co myję okna..w końcu za kilka dni wiosna :)
piątek, 5 marca 2010
przeziębiona i przemęczona wrzuciłam na luz.. np.wczoraj pozwoliłam mężowi wykazać się w kuchni,wyszło mu świetnie jak zwykle kiedy coś pitrasi (w sumie od niego nauczyłam się przyrządzania wielu potraw),ale zostawił po sobie niezły syf na blatach i w zlewie..nie mogłam tego zostawić do dziś-normalnie bym zostawiła-ale zaatakowały nas tu mrówki..mam na nie trujący proszek jeszcze z tamtego roku,ale najpierw muszę znaleźć ich skryjówkę..obserwuję,czaję się i póki co nie mam pojęcia skąd wyłażą..mój raczkujący wszędobylski syn tylko patrzy na podłogę pod stołem i podejrzewam,że chętnie złapałby taką mrówkę na palec i spróbował jak smakuje ;p
Subskrybuj:
Posty (Atom)