środa, 17 marca 2010

budzi się we mnie coś na kształt radości,może nawet zakochania..chyba wybudzam się jak niedźwiedź z zimowego snu..a może to zasługa tych wszystkich romantycznych filmów,które ostatnio namiętnie oglądam..sama nie wiem co to jest,ale podoba mi się to..znowu mam apetyt na wiele rzeczy..

7 komentarzy:

  1. zdecydowanie to oznaka że wiosna już tuż tuż... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś na mnie te filmy tak nie działają :P chyba ich za mało oglądam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. no to świetnie, trzymam kciuki :)
    z moich ulubionych komedii romantycznych poprawiających nastrój to: love actually,słodki październik, bridget jones, cztery wesela i pogrzeb, notting hill i serce nie sługa. mega relaksujące i zero ambicji ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rodzaj przebudzenia wzbudza uśmiech :)

    OdpowiedzUsuń
  5. poproszę o reanimacyjną listę komromów.
    czyli komedii romantycznych :)

    OdpowiedzUsuń