sobota, 24 lipca 2010

byłam pod namiotem, pluskałam się nago w rzece, patrzyłam w gwiazdki leżąc na kocu przy ognisku, obudziłam wszystkich napadem śmiechu, odstawiłam scenę "zajebistego wkurwa"-taką miałam wenę, że
wszystkim poopadały szczęki, a ja musiałam pójść na stronę, bo myślałam, że kipnę ze śmiechu..podejrzewam u siebie talent aktorski bądź psychiczne niezrównoważenie ;p
i ogólnie było fajowo,nie mogę jeszcze dojść do siebie..jakoś tak szybko minęło i taka szkoda, że siedzę teraz w domu, a nie tam na łonie natury...

2 komentarze:

  1. Niestety... tak to już jest. Wszystko co dobre...idete.
    Ja też nie mogę dojść do siebie żem już w domku a nie na plaży...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. namiot, rzeka i ognisko..mniam:)

    OdpowiedzUsuń