czwartek, 6 maja 2010

na początku chcę podziękować tym wszystkim,którzy piszą i myślą o mnie za duchowe wsparcie i dobre słowo..bardzo mi pomaga to,że mogę w tym miejscu wyżalić się,wyrzucić z siebie to co mnie gryzie..nie mam w pobliżu nikogo komu mogłabym się zwierzyć z moich małżeńskich kłopotów..moja jedyna siostra uważa,że wyolbrzymiam..z przyjaciółmi mogę pogadać jedynie przez maile..także ten blog jest dla mnie bardzo ważny i ważne jest również to,że mogę analizować to co się obecnie dzieje w moim życiu korzystając z doświadczeń osób,które miały podobne dylematy..uwierzcie,że gdyby nie to,że jestem w trudnej sytuacji finansowo-bytowej,bo przecież ciągle na wychowawczym,bo powrót do pracy,którą miałam nie zapewni mi absolutnie poprawy tej sytuacji,bo mam na siebie kredyty..wiem,że można zasądzić alimenty..ale wynajęcie mieszkania,przedszkole jednego dziecka,żłobek drugiego (bo na niańkę już zupełnie nie byłoby mnie stać)-nie wiem.. w tym momencie mnie to przerasta..
może uznacie,że jestem wygodnicka,że głupia,że tchórzliwa.. chyba właśnie taka jestem i wciąż czekam na jakiś cud..
gdyby nie dzieci na pewno nie wahałabym się odejść,ale one przecież też mają swoje uczucia,widzę jak pod koniec dnia wyczekują na powrót taty z pracy,jak synek chce,by tata wziął go na ręce,jak córka wskakuje mu na plecy i ściska za szyję..dlaczego to wszystko musi być tak popieprzone..

5 komentarzy:

  1. Powiem tylko tyle NIE JESTEŚ WYGODNICKA I DOSKONALE CIĘ ROZUMIEM!
    a teraz coś, co możesz nazwać bzdetami, bo pewnie tak jest ale cóż można powiedzieć więcej: nie przejmuj się zdaniem innych, to trzeba przejść, choć nie koniecznie w tę stronę, w którą nam się wydaje, że dojdziemy, trzeba dojrzeć, nic na gorąco, nic bez przemyśleń ... złość i żal są złymi doradcami!
    kto tego nie przeszedł, albo jest zimnym głazem powie, że jesteś wygodnicka - ode mnie tego nidgy nie usłyszysz! ŚCISKAM!

    OdpowiedzUsuń
  2. ...jakbyś była wygodnicka to byś sobie poszła nie oglądając się na dzieci.....znaczy bez dzieci byś sobie poszła i już......rozumiem Twoje dylematy.....dla dobra dzieci dużo można znieść....bo czasem te cuda się zdarzają.....pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń
  3. dzieci!!!!!!! A TY? a dzieci i TY? wiele pytań, sporo odpowiedzi. Ty decydujesz. Zdecyduj.

    OdpowiedzUsuń
  4. W cuda nie wierzę. Choć bardzo bym chciała, by się zdarzył.
    Może więc Tobie...:)
    Trzymam kciuki. Za każdą decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla dobra dzieci ... hm ... kiedy syn po raz pierwszy przyłoży swojej żonie, wspomnij ten moment, kiedy mogłaś coś zmienić w jego życiu. On na pewno kocha swojego ojca. I postara się być taki jak tatuś. Przecież skoro akceptujesz takie zachowanie, to właśnie taka jest norma.

    Yhhh ... przepraszam, nie mam prawa Ciebie oceniać. Wiem jednak, że te tysiące frustratów skądś się wzięło. I co gorsza, czasy wyemancypowania kobiet niczego nie zmieniły.

    OdpowiedzUsuń