sobota, 2 stycznia 2010

cholernego doła ciąg dalszy..obudziłam się z zapuchniętymi od płaczu oczami i nadal nie mogę przestać płakać..tylko po co ten płacz..a może to rodzaj oczyszczenia,chyba tak,muszę wylać z siebie cały żal i będzie dobrze..wiem,że przede mną jeszcze mnóstwo wspaniałych chwil,że przekonam się jak powinno wyglądać normalne życie..nie boję się zmian,a właściwie gdybym nie miała dzieci i trochę odłożonej kasy to już by mnie tu nie było..oduczyłam się być sentymentalna jakiś czas temu..tylko boli mnie świadomość tego mojego życiowego błędu jakim było małżeństwo..ja tylko chciałam dziecka,ślubu nie...
pozew o separację napisany i schowany do szuflady..
ale tak naprawdę nie wiem co robić
a może wyolbrzymiam
patrzę na to wszystko z przeróżnych perspektyw jakie tylko przychodzą mi do głowy i z żadnej nie wygląda to dobrze...
smutno mi strasznie,chyba jeszcze nigdy w życiu tak się nie czułam,ale musze się trzymać dla dzieci i dla siebie i nie pokazywać swej bezsilności i zagubienia,choć już mnie męczy granie silnej i pewnej siebie,nie chcę dłużej tak,chcę by zanlazł się ktoś kto pozwoli mi wreszcie być sobą,kruchą delikatną  i wrażliwą-taką jaka jestem

3 komentarze:

  1. Mylisz się. Jesteś znacznie silniejsza niż myślisz.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myśli ciepłe przesyłam. Niezależnie od tego co postanowisz - to trudne, spoglądać, przeanalizować, zdecydować, czy coś się skończyło. Jeśli jest się człowiekiem wrażliwym - nie może nie boleć.

    Łzy to rodzaj oczyszczenia
    zdecydowanie :)

    i ja pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmiany nigdy nie sa latwe, ale bez nich stoimy w miejscu i moze to byc calkiem fajne, pod warunkiem, ze lubimy to miejsce, w ktorym stoimy. Zycze pozytywnych decyzji.

    OdpowiedzUsuń