środa, 11 sierpnia 2010

nadal tkwię w tym bagnie
krzyki i kłótnie za moment sprawią,że stanę sie niepoczytalna,chwycę ostre narzędzie i zabiję
gdy nachodzą mnie takie myśli,uciekam,wsiadam w samochód i wiuuu
nie mam dokąd uciec..dlatego wracam...wtedy emocje opadają..ale nie chcę udawać,że nic się nie stało,że normalnie kładziemy się w jednym łóżku a on przez sen się do mnie dobiera..ja się grzecznie pytam o co tu chodzi?
za kilka dni minie rok od zgłoszenia go na terapię AA,wczoraj był facet z pytaniem kiedy może zastać męża,jest jeszcze jedna sprawa do podjęcia,a potem to już tylko sąd..no i dobrze może to wszystko jakoś samo się rozwikła
wiem,że nie można się poddawać,ale zwyczajnie nie mam siły i dodatkowo żadnych pomysłów co dalej
dziś jestem załamana wczorajszym wieczorem,na który czekałam cały dzień i znowu rozczarowanie-jak kop w dupę...

4 komentarze:

  1. wytrwałości, bo to mi przychodzi do głowy jak czytam :) bądź dzielna!

    OdpowiedzUsuń
  2. a mnie przychodzi coś wręcz przeciwnego- taka z ciebie babka fajna i twarda. wez mu walnij w dupę tak, żeby doszło do tego łba zakutego, że jak się nie zmieni to straci wszystko co ma. bydlaka trzeba potraktować tak, żeby poczuł, że jest bydlakiem mimo,że go kochasz. spakuj mu walizki i niech kombinuje! albo sama się zwiń na trochę niech się wystraszy trochę! bo jak mu wszystko na sucho uchodzi to się nie zmieni!

    OdpowiedzUsuń
  3. Samo to sie raczej nie rozwiaze:( Niestety takie sprawy wymagaja czynnego udzialu, wytrwalosci i konsekwencji. Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tak jak Agnieszka napędziłabym mu porządnego stracha. Zero sentymentów. Bo życie mamy tylko jedno a czas działa na naszą niekorzyść. I szkoda byłoby obudzić się pewnego ranka z myślą, że zmarnowałam swe życie... że mogłam odejść wcześniej.

    Buźki ślę!!!

    OdpowiedzUsuń